czwartek, 25 października 2012

Prawo nie wystarczy ...

Z przykrością odnotowuję, że niektórzy z kolegów prawników, zamiast zajmować się rzetelną działalnością, która prowadzi do namacalnych (pozytywnych albo i nie) rezultatów - zajmują się produkowaniem własnych wynagrodzeń.
Klient mój otrzymał był sygnowany przez kwalifikowanego prawnika pozew o uznanie postanowień wzorca umownego za niedozwolone - przyjął go z dość dużym zdziwieniem, bo ani prawnika ani człowieka wcześniej z pewnością niczym nie uraził osobiście, nie był to jego Klient, z niczym się do niego nie zwracał, a tu - pyk i pozew. Tak od razu z grubej rury.
I o co pozew - o uznanie, że właściwość sądu (dla siedziby sprzedawcy) narusza prawa konsumenta, tego potencjalnego. Powstaje pytanie jaki jest cel w wytaczaniu takiego pozwu? W przepisach stoi że troska o wszystkich konsumentów :) i tutaj przecież organizacje konsumenckie prężnie działają. Wystarczyłoby z perspektywy tego potencjalnego konsumenta zawiadomić organizację i ona by wszystko za niego załatwiła, a on prawnika wynajmuje? Przecież wiadomo że prawnik nie pracuje za darmo. A ten pracuje przecież, bo pozew napisał i wysłał. Przecież z tego pozwu Klient ani pieniędzy nie będzie miał ani też szczególnej satysfakcji. Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.
Tyle, że tego ani pozwu nie trzeba opłacać, ani się go nie da wycofać, ani uznanie nie skutkuje zakończeniem procesu bezkosztowo dla pozwanego.
Prawnik, żeby zarobić 360zł (co najmniej) kosztów zastępstwa procesowego za każdy pozew (wg szablonu) powinien znaleźć konsumenta, który mu udzieli pełnomocnictwa i więcej nie trzeba.

Jak widać w niektórych przypadkach samo prawo wystarczy do tego, żeby uruchomić maszynkę do zarabiania pieniędzy. Nic tylko się uczyć!

czwartek, 21 czerwca 2012

Chęci nie wystarczą ...

W codziennym życiu prawnika trudno jest uniknąć sytuacji, w których wydaje się, że wykonywanie tego zawodu jest całkowicie pozbawione sensu. Poczucie braku wpływu na tok sprawy pomimo, że racjonalne argumenty wydają się przemawiać za takim a nie innym rozstrzygnięciem, powoduje u mnie irytację. Zastanawiam się co w takim razie - poza racjonalnymi argumentami, poczuciem sprawiedliwości czy wreszcie - obowiązującymi przepisami :) decyduje o wyniku sprawy. Blog ten powstał właśnie z tej potrzeby, zwrócenia uwagi na sytuacje absurdalne i pozbawione racjonalności czy też zwykłego zrozumienia rozstrzygnięcia, które kształtują losy ludzi, a często są podejmowane bez należytego namysłu, pod wpływem impulsu lub z przyczyn całkowicie pozaprawnych - no właśnie jakich?